Wisiory rozety.
Tym razem naszło mnie na peyotowe rozety. Ech... strasznie się przy nich namęczyłam, a to się żyłka zaplątała, a to się urwała. Przy pierwszej - brązowo-złotej pomyślałam, że długo nie zrobię następnej, po czym zaraz po jej skończeniu... wzięłam się za fioletową :). Hym... kobieta zmienną jest ;). A że dziecię słodko już spało a mąż bębnił w laptopa to cóż było robić :).
Jak już powstały dwie ONE to koniecznie chciałam z nich zrobić bransoletki. No ale nic ciekawego nie wymyśliłam (nerwy przy plątaninie zlasowały mi mózg :) - więc zawiesiłam je tak jak ja lubię najbardziej nosić - czyli na czarnym regulowanym sznurku. Skoro wisiory dość okazałe to baza skromna żeby ich nie przyćmić. Sznurek reguluje się supełkami 74-37cm, dzięki czemu naszyjnik można nosić na różne sposoby. Sznurek można łatwo odczepić a wisior zawiesić np. na łańcuszku.
1. Wisior złoto-brązowo-czarny - średnica 4,2cm, z dwóch stron taki sam.
2. Wisior biało-fioletowo-czarny - średnica 4,4cm.
Nie wytrzymałam i założyłam konto, aby móc komentować. Wisiory są wspaniałe. W właściwie to wszystko na tym blogu zachwyca i gdybym była bogata, to bym poszalała, oj poszalała.
OdpowiedzUsuńŻyczę kolejnych udanych wyrobów!!!! (a sobie chyba wygranej w totka:)
Wisiory wspaniałe!! Pomysł na rzemień rewelacja!!
OdpowiedzUsuńA fioletowy wisior :))) zakochałam się w nim!!!